W maju odbyła się nasza ostatnia, długo planowana i wyczekiwana wycieczka klasowa.
Pierwszego dnia odwiedziliśmy Gdańsk - piękny, tętniący życiem i pełen zabytków. Spacerowaliśmy po starówce, mimo że zmęczeni nadmiarem informacji, to zachwyceni widokami.
Po kolacji w hotelu wyruszyliśmy na plażę w Sztutowie, zniechęceni trzema kilometrami drogi i lekkim deszczem, ale było warto. Gdy dotarliśmy na plażę, jedyne, o czym marzyliśmy, to kąpiel w morzu. Co prawda nie udało nam się, ale to nie przeszkodziło w tworzeniu wspaniałych wspomnień. Nikt nie spodziewał się, co stanie się w drodze powrotnej. Lunął deszcz! Ale nas to nie powstrzymało od cieszenia się wyjazdem, biegaliśmy w deszczu, a gdy wróciliśmy do hotelu cali mokrzy, czekało nas suszenie.
Drugiego dnia wkroczyliśmy na terytorium refleksji, bo zwiedzaliśmy Muzeum II Wojny Światowej. Tam zrobiło się cicho, ponieważ to miejsce wywarło na nas ogromne wrażenie. I mimo nadmiaru wiedzy i zmęczenia, które odsypialiśmy w autobusie w trakcie zmiany lokalizacji, nie mogliśmy doczekać się następnej atrakcji, czyli... Sopotu, gdzie zwiedzaliśmy miasto z Panią przewodniczką, jedliśmy lody, zrobiliśmy rundkę po słynnym molo i przeszliśmy się po plaży.
Niestety, tego dnia odpadła nam jedna atrakcja, którą miał być koncert w Oliwie. Kiedy myśleliśmy, że dzień się już powoli kończy, pojawiła się niespodzianka - Krynica Morska! Jeszcze jedna plaża, jeszcze więcej radości, jeszcze więcej zdjęć z zachodzącym słońcem w tle. Wzruszeni, ale szczęśliwi biegaliśmy po plaży, śpiewając. To był ten moment, w którym czuliśmy czyste szczęście. Wieczorem w hotelu rozpoczęły się nocne rozmowy - te najważniejsze, które tworzą przyjaźnie, zwierzenia, śmiechy do poduszki i to słynne: „Ej, a pamiętasz jak…”
Trzeci i ostatni dzień rozpoczął się spokojniej, z nutą zadumy. Odwiedziliśmy były obóz koncentracyjny Stutthof. To była trudna, ale bardzo potrzebna lekcja historii- chwila ciszy i głębokiego namysłu nad tym, jak wiele musimy pamiętać, żeby nic takiego nigdy się nie powtórzyło.
Potem wróciliśmy do klimatu monumentalnych wrażeń - udaliśmy się do zamku w Malborku. I tutaj, mimo zmęczenia po wczorajszych rozmowach do późna, zachwycaliśmy się pięknem i wielkością zamku. Chodziliśmy po komnatach i wieżach, wyobrażając sobie, jakby to było, gdybyśmy żyli w średniowieczu.
Po tej przygodzie przyszedł czas na powrót - z plecakami pełnymi pamiątek, kieszeniami pełnymi piasku i głowami pełnymi wspomnień. W trakcie drogi powrotnej rozpoczęły się rozmowy przepełnione emocjami, które na długo zapamiętamy.
Wycieczka była absolutnie wyjątkowa! Z całego serca dziękujemy Pani Marcie Żach oraz Pani Wandzie Cieciuch, które nie tylko nas pilnowały, ale i tworzyły z nami tę niesamowitą atmosferę i wspomnienia. I ogromne ukłony dla Pana Kierowcy, który znosił nasze chóralne śpiewy z godnością i humorem. To były trzy dni, które zostaną z nami na zawsze - nie tylko jako zdjęcia w telefonach, ale jako emocje, wspólne chwile i dowód na to, że razem jesteśmy ekipą nie do zatrzymania.
W imieniu klasy ósmej tekst zredagowała Magdalena Mitek