Nauczyciel z duszą GIM - W niedzielę 15 listopada 2015 roku dwójka uczniów razem z panią Martą Żach pojechała do Ośrodka Kultury w Górze Kalwarii, aby obejrzeć monodram "Belfer".
Nasza przygoda zaczęła się o 16:30, kiedy to wyjechaliśmy spod remizy strażackiej w Pogorzeli legendarnym samochodem naszej nauczycielki. Jechaliśmy z "zawrotną" prędkością. Szaleńczej podróży towarzyszył ulewny deszcz, ale żadnemu z nas nie popsuł humoru. W czasie jazdy dużo rozmawialiśmy o tym, co się u nas ostatnio działo. Gdy dojechaliśmy na miejsce, została nam jeszcze godzina do przedstawienia, więc udaliśmy się do restauracji Stacja Kultura i tam, kontynuowaliśmy samochodową dyskusję. Towarzyszyły nam bardzo ciekawe zdjęcia zrobione jakby zupełnie przypadkiem i z takiego samego powodu powieszone w tym miejscu. Miały one w sobie coś naprawdę magicznego, chociaż wyglądały bardzo codziennie. Po pewnym czasie przeszliśmy do budynku, gdzie miał odbyć się występ. Weszliśmy do dosyć dużej sali ze sceną. Cale pomieszczenie wypełniło się ludźmi. Tradycyjnie po trzech dzwonkach zaczęło się przedstawienie. Przed widownię wyszedł sam Wojciech Pszoniak, bardzo znany aktor teatralny i filmowy. Został wielokrotnie nagrodzony za swoje zasługi. W 2006 roku mówił o sobie: "są ludzie, którzy od początku znajdują swoje miejsce na ziemi. Ja takim nie bylem." Jednak został powołany do roli artysty, a swoją pracę wykonuje starannie i z pasją. Tamtego dnia pan Pszoniak odgrywał tytułowego belfra, uczącego literatury w szkole z trudną młodzieżą. Wystąpił przed publicznością jak przed uczniami, smutno witając słowami: "Dawniej byście wstali." Tak właśnie zostaliśmy włączeni do przedstawienia. Staliśmy się uczniami słuchającymi ciekawego wykładu. Siedzieliśmy przodem do tablicy, na której ktoś napisał "Belfer" i użył to tego wulgarnej grafiki" (artystą ten osobnik nie był). O przedstawieniu można mówić godzinami, ale największym zaskoczeniem było to, że jedna osoba na scenie potrafiła mówić przez półtorej godziny i nikogo nie zanudzić! W dodatku przez ten czas mieliśmy szansę poczuć bardzo wiele. Od zaskoczenia, przez rozbawienie, chwilę pokory, smutku i grozy, po współczucie. Autor tekstu zrobił dobrą robotę, a za razem kompletną mieszankę wybuchową. Kto z nas by pomyślał, że nauczyciel może mieć duszę?! A jednak. Czasami osoba, która cię uczy, pod maską potwora kryje w sobie niewyobrażalny talent, chce coś w tobie zmienić, jednak ty mu na to nie pozwalasz, co więcej czasem Go ranisz... Żeby pozostać zdrowymi nauczyciele powinni sobie odpuścić. Przyjść do szkoły, dać zadania i wyjść, lecz oni robią co w ich mocy, by nas czegoś nauczyć. A nie powinni, bo my ich nie doceniamy! Nikt z nas nie docenia rzeczy niewidocznych, ale najbardziej istotnych w całym świecie! Zobaczycie, że w swoim życiu wspomnicie wielu ludzi. Nie będą to hollywoodzkie gwiazdki, piosenkarze czy modelki! Będą to osoby dobrze wam znane i być może przez wiele lat nienawidzone! Zapamiętacie ich, bo mieli rację, coś w was zmienili albo próbowali. O tym właśnie mówi "Belfer." O tęsknocie za rzeczami, które pozornie powinny zniknąć z naszych głów, ponieważ nigdy nie miały dla nas znaczenia. Jak się okazuje przyszłość niesie ze sobą wiele niespodzianek. Sztuka porusza tez wiele innych problemów z życia codziennego, nie tylko odgrywającego się w szkole. Wiem, ze nauczyłam się z niej wiele. Aktor kończy swój monodram wyjaśnieniem, dlaczego teraz tutaj jest. Cóż, okazuje się ze został skazany na dożywocie za wystrzelanie swoich wychowanków. Na jego szczęście (albo i nie) postarano się, aby jeżdżąc po szkołach opowiadał o tym, co zrobił. I tak zakończyło się przedstawienie, po którym wróciliśmy do swych domów. Było to niesamowite przeżycie i wspaniały spektakl. Wydawałoby się, że sztuka była kierowana w stronę dorosłych, jednak ja uważam, iż mówiono do każdego człowieka. Teraz mam wpojone. Dzień wolny czy nie - rozwój osobisty jest najważniejszy. Polecam wszystkim uczyć się w każdej chwili. Dobrze jest nauczyć się uczyć.
Wiktoria Wargocka